Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2010

Do trzech razy sztuka.

Chciałam opowiedzieć wam, jak w ciągu trzech ostatnich dni Bóg trzy razy do mnie przemówił, aby pomóc mi zrozumieć mój problem. I W piątek miałam okazję uczestniczyć w niezwykłym spotkaniu w kaplicy na Foksal, mianowicie w trzeciej, corocznej Adwentówce u adwentystów . Było to nabożeństwo wieczorne, na które byli zaproszeni przedstawiciele kilku zaprzyjaźnionych protestanckich warszawskich zborów, m.in. baptyści, zielonoświątkowcy i oczywiście adwentyści. Program był wypełniony głęboką treścią, nastrojowymi pieśniami, poruszającymi doświadczeniami i modlitwami, a zakończył się owocowym poczęstunkiem, po którym grupa kilku osób została jeszcze do późna, dyskutując nad tematami biblijnymi. Głównym mówcą był Jarek Wajk i skierował dobitne słowa do ludzi, mówiąc o istocie bycia chrześcijaninem i o wielkiej potrzebie miłości do ludzi. Wiecie, to nie były łatwe ani przyjemne słowa. Nie miały na celu głaskać żadnego kościoła tam zgromadzonego ani hołubić jakąś jedną jedyną prawdę. Były to sło

Tylko Jezus.

"Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim." Łuk. 14,33 Zadziwiające, jak przez wiele lat, codziennie studiując Słowo Boże, nie znajdowałem Jezusa! Och, znalazłem prawdę, ale nie Jezusa. Jezus mówi: Ja jestem drogą . Jezus jest jedyną Drogą. Kiedy mamy problem nawet z najmniejszą rzeczą, On jest drogą. Nie ma innej drogi do zbawienia. Nie tylko jestem drogą, ale jestem prawdą - mówi Jezus. Trzymamy się prawy, ale nie znaleźliśmy Tego, który jest Prawdą. Możemy mieć wiele prawd, ale to On jest Prawdą, na którą wskazują pozostałe. Chrystus powiedział również w J 10,9: Ja jestem drzwiami . Innymi słowy: musisz przejść przeze Mnie. Kiedy próbujemy wejść do Królestwa innymi drogami, możemy dobrze wyglądać i nabrać wielu ludzi, ale to nie spowoduje zmiany naszego wnętrza. Jezus jest jedyną Drogą. Każdego dnia muszę wejść przez te drzwi. To jest Ewangelia. Mogę zostać zbawiony od siebie samego, przez Niego i tylko dla Niego. w J 6,5

Przychodzą, zjadają, odchodzą...

Zainspirował mnie dawno oglądany film animowany "Dawno temu w trawie" i życie: swoje i innych, oraz przypadkowo znaleziona notka na czyimś blogu. Sama siebie nie rozumiem. Ciągle przed którymś z facetów uciekam, ciągle jakiegoś adorować próbuję, ciągle któregoś spławiam, ciągle tęsknię, ciągle próbuję zapomnieć i niezwykle często czuję igiełki w serduszku. Dziwna jestem. Jakbym nie mogła zadowolić się jednym facetem, jednym porządnym związkiem zamiast wielu byle jakich, które nawet na nazwanie ich "związkami" nie zasługuję. Chociaż... Gdybym miała faceta, z którym mogłabym coś takiego prawdziwego i mocnego stworzyć to na pewno rzuciłabym w cholerę te wszystkie "nie wiadomo co" i zajęła się w pełni tym jedynym, ale zanim go spotkam muszę czymś zająć czas. To strasznie brutalnie brzmi, ale tak- ja zapycham sobie czas tymi znajomościami. Zapycham czas i hartuję serce, przyzwyczajając je do porażek, zawiedzenia i cierpienia. Lekko masochistyczne? Ja chyba mam

Radość w Bogu jest naszą siłą.

"I nie poddawajcie się przygnębieniu, bo radość w Bogu jest waszą siłą." Neh.8,10 BWP Jak sobie pościelesz... Nie pozwólcie, aby kłopoty i troski codziennego życia dręczyły umysł i czyniły was posępnymi. Jeśli dopuścicie do tego, zawsze znajdzie się coś, co będzie was trapić i męczyć. Życie jest takim, jakim je uczynimy, a zawsze znajdziemy to, czego szukamy. Gdy szukamy smutku i kłopotu wyolbrzymiając małe trudności, znajdziemy ich tyle, że zatrują nasze myśli i rozmowy. Lecz jeśli szukamy jasnych stron w każdej sprawie, znajdziemy radość i zadowolenie. Jeśli uśmiechamy się do innych, oni odwzajemnią się nam tym samym. Gdy mówimy miłe i pogodne słowa, usłyszymy podobne. Zdrowy duch to zdrowsze ciało Obowiązkiem każdego z nas jest objawiać pogodę ducha zamiast myśleć o smutkach i kłopotach. Wielu w ten sposób nie tylko rujnuje samego siebie, lecz niszczy zdrowie i szczęście innych swoją chorobliwą wyobraźnią. Dopatrują się tylko rzeczy nieprzyjemnych, a wyraz twarzy bardziej

100. post :)

Temat, nad którym dyskutowaliśmy przez ostatni weekend, a który nurtował mnie już dosyć długo, to temat grzechu. Na spotkaniu piątkowym padło takie ciekawe pytanie: Dlaczego Bóg nie eliminuje w nas od razu grzechu i skłonności grzesznej natury? Było wiele różnych odpowiedzi, ale tą, która najbardziej mi utkwiła, była: grzech jest częścią nas tak bardzo, że gdyby całkowicie nas z niego ociosać, nie pozostałoby z nas ani kawałeczka. Ponadto wolni całkowicie od grzechu popadlibyśmy w pychę, że już nic na tej ziemi nie musimy robić. Jesteśmy przeżarci grzechem jak zardzewiały statek, rozbity i pozostawiony na mieliźnie. Bóg ratuje nas, holuje nas do portu, a tam zajmuje się odrdzewianiem i naprawą. I to jest tzw. proces uświęcenia. Jeszcze jedną myślą, która była odpowiedzią na moje bardziej osobiste dylematy była: Bóg dopuszcza, abyśmy ponieśli konsekwencje naszych błędnych wyborów i doświadczyli czasem bolesnych upadków, ponieważ chce nas nauczyć zaufania do siebie, ale i tego, byśmy m

Niech rzuci.

Porzucona i wzgardzona Ciałem płace za swój chleb Nienawidzę siebie samej i ich wszystkich Przyłapana, oszukana Wpadłam w sidła własnych win Z krzykiem wlekli mnie ulicą przez ten tłum Nareszcie się wydało. Nareszcie się okazało, kim on jest. A taki święty się wydawał... Tak się krył pod płaszczykiem pobożności. Te modlitwy, te pieśni, te uduchowione mowy. Wszystko to ściema, pokazówka nie wiadomo dla kogo. Ale mnie nie oszuka. Zawalił tym jednym faktem. Podpadł na całej linii. Wcale nie jest taki dobry. Uff, co za ulga. Miałam rację: nie ma ideałów. Wcale nie jest lepszy ode mnie. Ja przynajmniej jestem uczciwa, nie udaję pobożnej. Jak grzeszę, to grzeszę, a nie udowadniam wszystkim naokoło, jaka to jestem święta. Ciekawe, co on tam jeszcze wyrabiał... Może inni wiedzą więcej? Koniecznie muszę się dowiedzieć. Przecież trzeba innych ostrzec... Niech sam Mistrz zadecyduje, co z nią zrobić. Skoro taki święty człowiek, niech ją sądzi. Nasze prawo mówi - śmierć! Za ten wyrok - rzymski sąd

W mym sercu mieszka radość... :D

" Wielu pyta: A któż nam pokaże szczęście? O Panie, niech nam zajaśnieje oblicze twoje! Wlałeś w moje serce więcej radości niżbym jej miał z obfitości zboża i wina. " Ps.4,8 BWP Misja to jest coś takiego, że jak raz tego spróbujesz, to będziesz za tym tęsknił... Sierpień był dla mnie niesamowitym czasem, kiedy trwał obóz misyjny w Warszawie. Wyjścia do ludzi, znajdowanie tych, którzy chcą studiować Biblię, wspólne modlitwy, nabożeństwa, pieśni, kazania... Człowiek żył jakby w innym świecie, nie martwił się o pieniądze, pracę, jedzenie... Każda chwila była spędzona pod parasolem modlitwy, Bóg dawał szczególne więzi ze sobą i z ludźmi... Dzisiaj powróciły wspomnienia z sierpnia. Znowu ruszyliśmy grupą na Pragę, jechaliśmy razem tramwajem, dzieliliśmy bloki, szliśmy do klatek, pukaliśmy do drzwi, oni otwierali, odpowiadali na pytania... A potem opowiadaliśmy fantastyczne doświadczenia w drodze powrotnej:) dla mnie dzisiejszy dzień był ukoronowaniem wszystkich wyjść, jakie mi się

Chodzenie po bagnach wciąga.

Czy znacie to powiedzenie? Jest nad wyraz prawdziwe. Przypomniała mi się dzisiaj taka historia z dzieciństwa, która to obrazuje. Całe moje dzieciństwo, odkąd pamiętam, spędziłam na wsi. Nasi rodzice pozwalali nam bawić się na zewnątrz niemal bez ograniczeń, no może z wyjątkiem czasu na naukę i obowiązki. Któregoś dnia, a była to wczesna wiosna, udaliśmy się z rodzeństwem i kolegami w okolicę pól. Śniegi już zaczynały topnieć, ziemia zrobiła się bardzo grząska. Już nie pamiętam, kto wtedy wpadł na pomysł, żeby pójść przez te pola na przełaj. Jak wymyśliliśmy, tak zrobiliśmy. Ależ było wesoło, kiedy buty zapadały się w błocie;) myśleliśmy: ależ rodzice by mieli miny, jakby nas widzieli;) czuliśmy się niemal bohaterami. Nikt nie został na brzegu. Chyba tylko ja się wycofałam trochę. Ale przestało być wesoło, kiedy zapadające się buty nie dawały się wyciągnąć, kiedy woda moczyła ubrania i robiło się zimno. Zaczęliśmy się bać, że utoniemy w tym bagnie. To nie było prawdziwe

Z nich zaś największa jest miłość.

Najlepsza inwestycja w wnętrze, najtrwalszy dar duchowy, największa siła oddziaływania, najsilniejszy mechanizm hamujący przed złymi decyzjami, najpotężniejsza cecha Boga i najcenniejszy prezent dla ludzkości, który nie może być zatrzymany tylko dla siebie… „Nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.” I Kor.13,8 BT Im więcej się dowiaduję o miłości, tym mocniej uświadamiam sobie, jak bardzo mi jej brakuje. Czy i ty tak odczuwasz? Jeżeli tak, módl się wraz ze mną. Napisałam te słowa na podstawie Hymnu do miłości apostoła Pawła. Proszę o miłość, która… • Jest cierpliwa, zwłaszcza wtedy, gdy sprawy zdają się iść nie po mojej myśli; • J est łaskawa/dobrotliwa , nie stawia wygórowanych wymagań i nie rozlicza drugiego z każdego błędu; • Nie zazdrości drugiej osobie jej zdolności czy osiągnięć, a także innym, że mają lepsze relacje albo znaleźli ciekawszą osobę; • Nie szuka poklasku , nie robi dobrych rzeczy po to, aby i

Związki i relacje, czyli między teorią a praktyką

Początki relacji wyglądają zawsze tak samo… Poznajemy nową osobę. W pierwszym momencie wydaje się nam bardziej interesująca, niż pozostali. Dalsze próby nawiązania znajomości utwierdzają nas w przekonaniu, że to osoba wyjątkowa, o szczególnie wartościowych cechach, które wybitnie nam odpowiadają, a serce podpowiada żarliwie, że przy tej osobie bije najmocniej… Decydujemy się pogłębiać tę znajomość bliżej, pojawia się uczucie. I co dalej?... Dalej… Sami wiemy. Entuzjazmu starcza może na dwa miesiące. Potem przychodzi szarość życia, rutyna, odzywa się wrodzone lenistwo i dążenia do własnej wygody. I tak jakoś już mniej chęci jest, niż na początku, by podtrzymywać kontakt, a podjęło się jakieś zobowiązania. Człowiek przywołuje na myśl wszelkie swoje wpajane przez lata teorie o związku i relacjach, ale okazuje się, że mimo najszczerszych chęci teorie nie potrafią czynić cudów… Ta sytuacja odnosi się nie tylko do relacji międzyludzkich. Podobne reakcje możemy zaobserwować w naszych relacja

Liczy się człowiek

" A On, obróciwszy się, zgromił ich i rzekł: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je zachować. " Łuk.9,55.56 Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek walczyć uparcie z ludźmi o przeforsowanie własnych poglądów, pomysłów, wizji na sprawy i napotkać na niechęć, a nawet zdecydowany opór? Czułeś, że masz rację w tym, że twoje postrzeganie jest słuszne i że tylko upór i przekora drugiego człowieka nie pozwala na zrealizowanie twoich planów. I co wtedy zrobić? Szarpać się dalej? Knuć perfidną intelektualną zemstę? Obrazić się? Wzgardzić jako mniej rozumnym? Głupie myślenie, prawda? A jednak, jako ludzie przesiąknięci egoizmem, nieraz reagujemy w taki sposób. I to nie tylko w dyskusjach teologicznych, ale w wielu różnych życiowych sprawach, o których jesteśmy przekonani, że są słuszne. Było to tematem moich rozmyślań wczoraj i dzisiaj rano. I właśnie wczoraj wieczorem wyszukałam książkę Jima Hohnbergera " Liczy się człow

Nadzieja, która nie zawodzi

Nadzieja jest jedną z najwspanialszych cnót. Paweł mówi: "Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość" (I Kor.13,13). Nadzieja sprawia, że dzieją się wielkie rzeczy, nawet wtedy, kiedy wszystko wydaje się stracone. Jeśli ktoś potrafi podtrzymać nadzieję, to przez wiarę i miłość potrafi dokonać wiele. Jednak Bóg pragnie, byśmy mieli nadzieję określonego rodzaju, mianowicie taką, która " nie zawodzi " (Rzym.5,5), opartą na Bożej miłości do nas. Biblia mówi także o innego rodzaju nadziei. Jest to nadzieja, która sprawia sercu ból. " Przewlekłe oczekiwanie sprawia sercu ból, lecz życzenie spełnione jest drzewem życia. " Przyp.13,12 Innymi słowy, nadzieja, która nigdy się nie spełnia, nie daje życia, czyni nas chorymi i pogrąża w beznadziejności. Jest to kwintesencja depresji i rezygnacji. Kiedy wciąż mamy nadzieję, a mimo to nic się nie dzieje i czujemy, iż nie ma sensu dalej żywić nadziei, wówczas ogarnia nas rozpacz. Jak te fakty mają się do związków? Najc

Granice w randkowaniu

Witam ponownie po dłuższej przerwie, spowodowanej wakacyjnymi wyjazdami :) temat, który tym razem poruszę, myślę, że spodoba się większości z was, no i tym razem nie jest sięgnięciem do szlachetnych teorii, ale tematem, który i mnie dotyczy ;) Dzisiejszego sobotniego popołudnia sięgnęłam po " Granice w randkowaniu ", książkę, którą czytałam już dawno temu, wtedy jednak bez głębszej analizy. Jednak tym razem już wstęp mnie zastanowił. Na samym początku pojawiają się pytania ludzi, którzy pytają, czy randkowanie jest zgodne z Biblią. Jak się okazuje, to nie jest wcale dziwne pytanie. Wielu wierzących ludzi zmaga się z wątpliwościami, czy chodzenie z drugą osobą jest zgodne z Bożymi zasadami. Autor książki, odpowiadając na powyższe pytanie, mówi tak: Biblijne stanowisko w kwestii randkowania polega na tym, by w randkowaniu, jak we wszystkich sprawach, zachować właściwy, święty sposób postępowania. Bóg wychowuje ludzi przez więzi tworzące się podczas randkowania, podobnie jak wyc

O prawdziwym nabożeństwie.

"Powiedział też Pan: Ponieważ lud ten zbliża się do Mnie tylko słowami, ponieważ czci Mnie tylko wargami, sercem zaś jest daleko ode Mnie, ponieważ czci Mnie tylko z ludzkiego nakazu i według ludzkich pouczeń..." Iz.29,13 BWP Znalazłam dzisiaj taki fragment w książce "Umysł, charakter, osobowość" E. White i pomyślałam, że może być godny uwagi dla osób różnych denominacji religijnych, które zajmują się organizowaniem nabożeństw. "Niektórzy nie są zadowoleni ze zgromadzenia, gdy nie jest ono pełne emocji i nie daje poczucia szczęścia. Działają oni w tej intencji i powodują wzrost poczucia podniecenia. Ale wpływ takiego zgromadzenia jest żaden i nie przynosi pożytku. Gdy uczucie szczęścia mija, upadają niżej, niż to było przed zgromadzeniem, ponieważ ich zadowolenie nie pochodziło z właściwego źródła. Najbardziej korzystnymi zgromadzeniami dla wzrostu duchowego są te, które charakteryzuje uroczyste i głębokie badanie serca, usiłowanie poznania samego siebie przez

Droga do Chrystusa.

Czy pamiętasz, jak pierwszy raz uczyłeś się prowadzić samochód? Trzeba było na bieżąco kontrolować wiele różnych rzeczy, prawda? Prędkościomierz, wskaźnik poziomu paliwa, lusterko wsteczne, drogę przed sobą, znaki drogowe wzdłuż trasy i inne pojazdy na drodze. No i trzeba było jeszcze słuchać poleceń instruktora, które ten starał ci się przekazać. Jedna rzecz jest pewna: nie wystarczy zdobyć prawo jazdy, aby jeździć bezpiecznie. Jeśli będziesz zaabsorbowany widokami, innymi pojazdami na drodze lub kontrolkami na desce rozdzielczej, to nie minie wiele czasu, a znajdziesz się poza drogą. Jeśli będziesz przeglądał się w lusterku wstecznym i skupisz uwagę na sobie, zamiast na kierunku jazdy, to będziesz miał poważne kłopoty. Bywa, że gdy stajemy się chrześcijanami, nasze problemy podobne są do tych, które mają początkujący kierowcy. Zajmujemy się mechanizmami chrześcijańskiego życia. Coraz przyglądamy się sobie, aby zobaczyć, jak nam idzie. Patrzymy na innych ludzi, aby zobaczyć, jak oni p

O wierze i uczynkach.

Temat, który ostatnio napotykam niemal we wszystkich książkach, jakie wpadną mi w ręce. Nawet w mojej pracy magisterskiej musiałam objaśniać pojęcie "Werkgerechtigkeit" (usprawiedliwienie z uczynków) w ekskursie o Lutrze. Nadal czytam "95 tez" Vendena i odkrywam tam rzeczy, o których nie słyszałam nigdy tak dobitnie. Natrafiłam też na książkę Ellen White, a właściwie kompilację jej różnych wypowiedzi, artykułów, kazań i wykładów zgromadzonych przez Towarzystwo E. White, dotyczących zagadnienia usprawiedliwienia z wiary, uczynków i uświęcenia. W nawiązaniu do pewnej rozmowy o doskonałości i uświęceniu, przesyłam cytat z tejże książki. "Gdy ludzie nauczą się, że nie mogą uzyskać sprawiedliwości poprzez wartość własnych uczynków i zaczną spoglądać ze stanowczym i całkowitym spoleganiem na Jezusa Chrystusa jako swą jedyną nadzieję, to wówczas nie będzie tak wiele własnego "ja" i tak mało Jezusa. Dusze i ciała są zbezczeszczone i zbrukane przez grzech, ser

O posłuszeństwie c.d.

Ten cytat prawdopodobnie pojawił się już tutaj, ale tym razem w innym temacie. "Wszelkie prawdziwe posłuszeństwo wypływa z serca, ponieważ to właśnie serce współdziała z Chrystusem. A gdy już zaangażujemy nasze serca, Chrystus utożsami siebie z naszymi myślami i celami. Jego wola połączy nasze serca i umysły w taki sposób, że przy jej wypełnianiu będziemy jednocześnie realizowali nasze własne zamiary. Wola nasza, uszlachetniona i uświęcona, odczuje rozkosz służby dla Niego. Gdy zgodnie z naszym przywilejem poznania Boga poznamy Go wreszcie, życie nasze stanie się pasmem nieustannego posłuszeństwa. Przez poznanie charakteru Chrystusa, przez wspólnotę z Bogiem osiągniemy stan, w którym całkowicie znienawidzimy grzech." Życie Jezusa , s.480 Pomyśl, czy grzech jest dla ciebie obrzydliwy? Czy też czasami jest atrakcyjny? Jeżeli postrzegasz grzech jako coś atrakcyjnego, a nie obrzydliwego, to co jest nie tak? Nie masz jeszcze prawdziwego upodobania w charakterze Chrystusa. Potrzebu

O posłuszeństwie.

"Jeśli poddasz się Jemu, Ten, który rozpoczął w tobie dobre dzieło, doprowadzi je aż do dnia Jezusa Chrystusa." Posłuszeństwo jest darem, ponieważ wiara jest darem. Posłuszeństwo jest darem ze względu na naturę ludzkości. Posłuszeństwo jest darem, ponieważ poddanie jest darem. Posłuszeństwo jest darem z powodu Bożego panowania. Posłuszeństwo jest darem ze względu na odpoczynek sobotni. Posłuszeństwo jest darem, ponieważ skrucha jest darem. Posłuszeństwo jest darem, ponieważ owoc jest darem. Posłuszeństwo jest darem ze względu na przykład Jezusa. "Bóg pragnie, byśmy panowali nad sobą. Jednak nie może nam pomóc bez naszego przyzwolenia i współdziałania z naszej strony. Duch Święty działa poprzez moce i zdolności dane człowiekowi. Sami z siebie nie jesteśmy w stanie doprowadzić naszych dążeń, pragnień i skłonności do zgodności z wolą Bożą, ale jeśli jesteśmy gotowi chcieć to uczynić, wówczas Zbawiciel dokona tego dla nas, "unicestwiając złe zamysły i wszelką pychę, pod

Zapytaj tych...

Pytam znów, kto da mi wolność pocieszy i wypełni tę pustkę?... Dlaczego, dlaczego… O co w tym wszystkich chodzi? Dlaczego wszystko jest takie bez sensu? Co ja mam ze sobą zrobić?! Znam tyle osób, które mają wszystko, żyją długo i szczęśliwie, a moje życie to koszmar. Gdzie jest sprawiedliwość? Boże, jeżeli w ogóle jesteś, to powiedz mi, co mam teraz zrobić? Powiedz, czy jesteś Powiedz, kim jesteś Boże, pokaż mi drogę! Oddal niepokój Rozprosz ciemności I naucz mnie wiary! Nie wiem, dlaczego ci to wszystko mówię. Ale wszystko mi jedno. Jeżeli istnieje coś, co może zmienić to bezsensowne życie, to jestem gotowy nawet umrzeć w tym momencie, żeby to zdobyć. Jeśli chcesz poznać Go, zapytaj tych, co go znają... Myślisz, że jeżeli spotkam Boga, to skończą się wszystkie moje problemy? Nie wierzę w takie bajki. Nie mam nadziei, że cokolwiek się zmieni. A ty mi mówisz, że Bóg mi może pomóc? Kim On w ogóle jest? Skąd się wziął? Stwórca szedł jedną z naszych dróg Bo ukochał ten świat. W jego oczach

O prawdziwym poddaniu.

I może jeszcze coś o poddaniu. Dla mnie te myśli były naprawdę odkrywcze, zwłaszcza ostatnie. Poddanie i wiara są ściśle ze sobą związane. Tylko wtedy, gdy ufamy Bogu i poddajemy Mu samych siebie, polegamy na Nim zamiast na sobie. Przez poddanie się Bogu, pozwalamy Mu na kontrolowanie naszego życia. A wtedy On może według upodobania sprawić w nas chcenie i wykonanie. Pracowanie nad porzuceniem grzechów może uniemożliwić nam rezygnację z polegania na sobie. Dla diabła nie stanowi żadnej różnicy to, czy człowiek jest zgubiony wewnątrz Kościoła czy poza Kościołem. I jedną z dróg okrężnych, jakimi prowadzi nas w naszym życiu, jest powstrzymywanie nas od prawdziwego poddania się przez skłanianie nas do rozprawienia się z naszymi grzechami i podejmowanie usilnych starań, aby prowadzić dobre życie. Pracowanie nad porzuceniem grzechów jest ślepą uliczką niezależnie od tego, czy jesteś silnym, czy słabym człowiekiem. Jeżeli jesteś silny, to twoje dobre zachowanie może stać się barierą między To

O wierze i zaufaniu.

Kolejne rozdziały książki i kolejne ciekawe myśli. Najlepszą definicją wiary jest ufność. Wiara to poleganie na kimś innym. "Wiara zawiera nie tylko przekonanie, ale i zaufanie". E. White "Wybrane poselstwa" Jednak zaufanie pokładane w Bogu nie jest skokiem w ciemność. Zbawca daje nam wystarczająco dużo dowodów, na których możemy oprzeć nasze zaufanie do Niego. Aby komuś zaufać, muszą być spełnione tylko dwa warunki. Po pierwsze, musisz znaleźć kogoś, kto jest godny zaufania. Po drugie, musisz poznać tę osobę. Poznanie Boga powoduje zaufanie do Niego. Jeżeli Go nie znasz, nie będziesz Mu ufał. Jeżeli nie ufasz Bogu, dajesz tym dowód, że Go nie znasz. " Staczaj dobry bój wiary " (I Tm 6,12) W jaki sposób toczymy dobry bój wiary? Podejmując konieczny wysiłek, mający na celu poznanie Boga tak, abyśmy Mu zaufali. Pozytywne myślenie nie powoduje prawdziwej wiary, ale wiara zrodzi pozytywne myślenie. We współczesnym świecie i w Kościele popularna jest pseudo-wia

O grzechu i grzesznej naturze człowieka.

Parę dni temu miałam dyskusję z kolegą na temat grzesznej ludzkiej natury. Powodem dyskusji była sytuacja z pijanym profesorem, któremu pomagałam wstać. Wyraziłam wtedy oburzenie, jak osoba na takim stanowisku może się tak zachowywać. On stwierdził, że ludzie są z natury źli, postępują według własnych pożądliwości, które ich upadlają i tylko interwencja Boga może to zmienić. Zaczęłam się zastanawiać nad tym tokiem rozumowania, jego i swoim, bo może faktycznie dziwienie się i oburzanie na zachowanie pijaka jest nie na miejscu, bo skoro człowiek jest z natury zły, to jak ma inaczej postępować? A może takie postawienie sprawy to przykład fatalizmu i pogodzenie się ze złem, zamiast podjęcia wysiłków na rzecz zauważania i pielęgnowania dobra? Dyskutować można by pewnie na różne sposoby, skłoniło mnie to do poszukiwania wiedzy na temat istoty grzechu. Temat grzechu rozjaśnił mi kolejny dział książki "95 tez". Niestety, niekwestionowaną prawdą jest, że urodziliśmy się grzeszni. Nasz

95 tez o usprawiedliwieniu z wiary - Sprawiedliwość.

Kiedy przyjeżdżam do domu, zawsze trafiam na jakieś nowości z wydawnictwa ;) Kolejną książką, która ostatnio wpadła w moje ręce, jest 95 tez o usprawiedliwieniu z wiary Morrisa Vendena. Autor, z całym szacunkiem dla Lutra, nawiązał do jego słynnych 95 tez i zajął się nauką o usprawiedliwieniu. Znakomicie przedstawił fundamentalne prawdy Pisma Świętego, dzięki którym czytelnicy nauczą się jeszcze bardziej ufać Jezusowi Chrystusowi, zarówno w kwestii przebaczenia, jak i mocy. Ta książka naprawdę działa! Już po przeglądnięciu spisu 95 tez na początku książki poczułam ogromną chęć przeczytania. Zachęciła mnie jeszcze mama, która na razie sama ją czyta i znajomy, który powiedział, że ta książka zmieniła jego spojrzenie na zasadnicze kwestie życia chrześcijańskiego. Sama dopiero zaczynam, ale już znalazłam kilka myśli, którymi chciałabym się z wami podzielić. Pierwszym działem książki jest temat sprawiedliwości i tutaj znalazłam następujące myśli: 1. Chrześcijanin czyni to, co prawe, poniew

O głupocie i o roztropności.

Wczoraj zrobiłam sobie takie nietypowe studium Przypowieści Salomona i zostałam zbombardowana ładunkiem mocnych tekstów o wspólnym wątku widocznym w tytule. Szyderca nie lubi tego, kto go napomina, nie chce iść do mędrców. Przyp.15,2 Odludek szuka pozorów, aby móc sprzeciwić się wszelkiej słusznej radzie. Przyp.18,1 Kto oszczędza swych słów, jest rozsądny, a kto zachowuje spokój ducha, jest roztropny. Przyp.17,27 Głupiec nie lubi roztropności, lecz chętnie wyjawia to, co ma na sercu. Przyp.18,2 Gdzie nie ma rozwagi, tam nawet gorliwość nie jest dobra; kto śpiesznie kroczy naprzód, może się potknąć. Przyp.19,2 To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana. Przyp.19,3 W cierpliwości zaznacza się roztropność człowieka, a chlubą jego jest, gdy zapomina o krzywdach. Przyp.19,11 Zamysł głupca jest grzechem, a szyderca jest ohydą dla ludzi. Przyp.24,9 Mnie najbardziej zastanowiły wersety, które pogrubiłam. Zapisałam sobie je jako motto na komórce, aby w

7 tajemnic szczęśliwego małżeństwa

Na dzisiaj trochę niecodzienny temat, ale jak najbardziej ważny i również głęboko duchowy :) chciałam streścić tutaj kilka myśli z książki Davida Marshalla " Boża dobra nowina". Wesele jest wydarzeniem, lecz małżeństwo jest to swego rodzaju dokonanie. Kiedy pary małżeńskie z zapatrzonymi w siebie oczami czekają na błogosławieństwo, jest to najłatwiejsze, co mogą przeżyć. Najtrudniejszym zadaniem jest przystosowanie się dwóch całkiem różnych osobowości do siebie - bycie ze sobą w ciągu 24 godzin na dobę i 7 dni w tygodniu w codziennym, szarym życiu. Małżeństwo jest kształtowane przez czas, a wypróbowywane przez kryzys. Wyjść za mąż lub ożenić się nie stanowi wielkiego problemu, lecz jak uchronić małżeństwo przed rozpadem? 1) Miłość . - I Kor.7,3-5 Miłość jest przygodą i pierwsze prawo tej przygody to jej stałe odnawianie. Ten proces odradzania zależy od Chrystusa i własnej inicjatywy. To nie przeznaczenie rujnuje miłość, to jej złe planowanie, brak wyobraźni i samolubstwo. 2)

Izrael chce mieć króla.

Wczoraj wieczorem modliłam się o myśli, żeby rozwikłać pewną sprawę i trafiłam na 12. rozdział Księgi Samuela. Izrael rządzony przez sędziów i proroków podjął w pewnym okresie decyzję, że chce mieć króla, jak wszystkie sąsiednie narody i udał się z tym żądaniem do Samuela. Ale Samuelowi nie podobało się to, że mówili: Daj nam króla, aby nas sądził. I modlił się Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela: Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi. Zgodnie ze swoimi postępkami, jak postępowali ze mną od dnia, gdy wyprowadziłem ich z Egiptu, aż do dnia dzisiejszego, porzucając mnie, aby służyć innym bogom, tak postępują oni także z tobą. Otóż teraz usłuchaj ich głosu. Ostrzeż ich jednak uroczyście i podaj im do wiadomości uprawnienie króla, który będzie nad nimi królował. I Sam. 8, 6-9 I tak też Samuel uczynił. Lista uprawnień króla była długa i niezbyt przyjemna, jednak lud tak się utwierdził w swoim pom

Judasz.

Dzisiaj czytałam rozdział z książki "Życie Jezusa" o Judaszu i mocno mnie zastanowił. Uderzające w tej historii było to, że Judasz przebywał w tak bliskiej obecności Jezusa, otrzymał od Niego moc do uzdrawiania chorych i wypędzania demonów, widział wszystkie cuda, które On czynił, a jednak opanował go szatan. Jego nadzieje sięgały bardzo wysoko, a więc i rozczarowanie musiało być bardzo gorzkie. Życie Jezusa , s. 515 Judasz uważał siebie za lepszego od innych apostołów i nie dostrzegał swoich wad. Pomimo iż był jednym z nielicznych, którzy rozumieli duchowy charakter misji Jezusa, nie zgadzał się z nim, wywoływał spory między uczniami, przytaczając nawet teksty biblijne, żeby obalić nauki Jezusa i wywołać zamęt, ponieważ to, co On głosił, nie pasowało do jego wyobrażeń. Wszelkie przeszkody towarzyszące głoszeniu ewangelii traktował jako dowód jej nieprawdziwości. Po otrzymaniu nagany przez Jezusa poczuł się ogromnie urażony. Zraniona duma i chęć zemsty przełamały bariery, a