Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2009

Dobro jest zaraźliwe.

"Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż wiecej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą. A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie." Mat.7,11.12 Dzisiaj dotarła do mnie prostota tego tekstu podczas dyskusji na temat bezinteresowności. Jezus wiedział, co mówi, nazywając nas złymi. Tak naprawdę nie ma wśród ludzi czystej i prawdziwej bezinteresowności. Nawet jeśli czynimy innym dobre rzeczy, to dlatego, bo liczymy na rewanż z ich strony. I na pewno nie mamy zamiaru być miłymi ani życzliwymi dla ludzi, którzy są nieprzyjemni, pogardzają nami, a zwracają się tylko wtedy, gdy czegoś od nas akurat potrzebują. Ale tacy jesteśmy i nie przeskoczymy tego. Może jestem idealistką, ale stale wierzę, że okazywanie innym dobra odpłaci się nam także dobrem. Wierzę, że dobro jest zaraźliwe, że podzielone z innymi mnoży się niezwykle szybko i ze nawet mały gest dobroci będzie odwzajemnion

Aby zgotować przyszłość i natchnąć nadzieją.

Skończyłam dzisiaj czytać książkę "Moc modlitwy żony" (nie śmiejcie się, ja tak profilaktycznie ;)Ostatni rozdział mówił o modlitwie za przyszłość i wizję męża. Swoją też, właściwie to ten rozdział był mi głównie potrzebny. Bóg przestrzega, by nie słuchać głosów, które wypowiadają kłamstwa, bo " widzenie swego serca zwiastują, a nie to, co pochodzi z ust Pana " (Jer.23,16). Żadna wizja, która jest zdominowana przez porażki i pozbawiona nadziei, nie pochodzi od Boga (Jer.29,11). Bóg jednakże może odbudować utraconą wizję. Może wypełnić nadzieją, która pozwoli znowu mieć marzenia. Może otoczyć prawdą, która rozprawi się z kłamstwami zniechęcenia. Może wzbudzić pewność obiecującej przyszłości. Modlitwa jest kanałem, przez który Bóg może tego wszystkiego dokonać. Bóg nie chce, abyśmy znali przyszłość, chce, byśmy znali Jego. Pragnie, byśmy Mu zaufali, że poprowadzi nas w przyszłość krok po kroku. " Ci, którzy szukają Pana, rozumieją wszystko " (Przyp.28,5). D

O napominaniu.

Dzisiaj na lekcji szkoly sobotniej padla kwestia przyjmowania uwag i napomnienia. Wiemy, temat dla wszystkich trudny i nieprzyjemny. Nikt z nas nie lubi przyjmować uwag, dowiedzieć się, że wygląda się jakoś nieszczególnie, powiedzialo się coś niestosownego albo wręcz bardzo zlego. Czujemy się wtedy tacy glupi, nic nie znaczący, śmieszni i poniżeni. Szczególnie mężczyźni nie lubią uwag i udzielania rad, bo to niezwykle godzi w ich godność osobistą. Ale ogólnie wszyscy mamy z tym problem, a uwag się nie uniknie. No i co zrobić? Pierwszym krokiem jest odróżnienie uwagi od zlośliwości. Tej ostatniej nie mamy obowiązku wcale sluchać ani się do niej stosować, bo intencja wypowiadającego byla z gruntu zla. Są jednak osoby, które przejmują się wszystkim, co o sobie uslyszą (np. ja ;) i niezwykle trudno im rozróżnić, co bylo uwagą, a co zlośliwością. Zauważcie, że o wiele latwiej nam przyjąć uwagę od osoby, której ufamy i mamy do niej szacunek, a także wiemy, że zależy jej na naszym dobru. My,k

Przyjdzie, nie przyjdzie…?

Pod tym hasłem odbył się 7 XI 2009 r. piąty zjazd młodzieżowy w Krakowie w ramach CFM. Uczestników zjazdu przywitał zespół rozśpiewujący, który pieśniami wprowadził nas w atmosferę nabożeństwa oraz prowadzący: Lidka i Krzysiek. Uroczyste rozpoczęcie nastąpiło wraz z pieśnią chóru i modlitwą. Lekcja szkoły sobotniej, w nietypowy sposób poprowadzona przez młodzież ze zboru w Nowej Hucie, pozostawiła uczestnikom pytania do zastanowienia: Czy jesteśmy gotowi, by przyjąć ofertę wiecznego życia w niebie i czy nie koliduje to czasem z naszymi osobistymi planami? Niezwykle poruszającym i budującym punktem programu był apel ewangelizacyjny prowadzony przez Michała. Doświadczenia trzech młodych ludzi: Samuela, Dorotki i Marysi, którzy opowiadali o wyjściach ewangelizacyjnych z pieśniami, udzielanych lekcjach biblijnych oraz o wakacyjnych obozach misyjnych, wywołały entuzjastyczne reakcje, a nawet łzy wzruszenia. Było to też apelem do popołudniowego wyjścia z zaproszeniami na wykłady „On przych

Myśli i słowa.

Znalazłam dzisiaj ciekawy cytat o tym, jak wypowiadane słowa kształtują nasze myśli. "Jest prawem natury, że myśli i uczucia możemy pogłębić za pośrednictwem odpowiednich słów. Tak jak słowa wyrażają myśli, tak też jest prawdą, że myśli następują po słowach. Gdybyśmy dawali więcej wyrazu naszej wierze, cieszyli się bardziej posiadaniem błogosławieństw, o których wiemy, że je mamy, posiadaniem wielkiej łaski i miłości Bożej, mielibyśmy więcej wiary i większą radość. (...) Dlatego nauczmy nasze usta i serce wyrażać chwałę za Jego niezmierzoną miłość. Nauczmy naszą duszę być pełną nadziei i trwać w świetle promieniującym z krzyża Golgoty. Nigdy nie powinniśmy zapomnieć, że jesteśmy dziećmi Króla niebieskiego, synami i córkami Pana zastępów. Naszym przywilejem jest spokojny odpoczynek w Bogu." Śladami Wielkiego Lekarza, s.138 Niezmiernie ciekawy był również ten, jakich słów nie powinniśmy wypowiadać: "Kiedy ktoś pyta, jak się czujesz, nie opowiadaj natychmiast o rzeczach smu

Pogoda ducha.

Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie tekst: "I rzekł Pan do Kaina: Czemu się gniewasz i czemu zasępiło się twoje oblicze? Wszak byłoby pogodne, gdybyś czynił dobrze, a jeśli nie będziesz czynił dobrze, u drzwi czyha grzech. Kusi cię, leczy ty masz nad nim panować." I Mojż.4,6.7 Historia Kaina przed morderstwem to historia człowieka, któremu nie wyszło. Inaczej sobie wyobrażał swoje życie i chciał je kształtować po swojemu, a okazało się, że Bóg takiej postawy nie akceptuje. Znamienne jest to, ze Bóg zwraca mu uwagę: gdybyś czynił dobrze, tak, jak trzeba, nie chodziłbyś ponury i gniewny, ale pogodny. Idąc tym tokiem dalej, oznacza to, że wewnętrzna zgoda ze swoim sumieniem i Bogiem wpływa na nasz nastrój. Kiedy czynimy dobrze, jesteśmy pogodni, kiedy źle, jesteśmy zagniewani i posępni. Oczywiście to może być uproszczona analogia, ale nieraz w Biblii pojawiają się wersety o tym, jakie ma być nasze usposobienie: "Przypominaj im, aby zwierzchnościom i władzom poddani i p

Bliżej, o bliżej...

"Wtedy Miriam i Aaron zaczęli wypowiadać się przeciw Mojżeszowi z powodu żony, Kuszytki, którą pojął, gdyż pojął za żonę Kuszytkę. I mówili: Czy tylko przez Mojżesza przemawia Pan? Czy także przez nas nie przemawia? A Pan to usłyszał. A Mojżesz był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, którzy są na ziemi." IV Mojż.12,1-3 Wczoraj omawialiśmy historię kłótni rodzeństwa: Miriam i Aaron, siostra i brat Mojżesza, zwrócili się przeciwko niemu. Pan zareagował i ukarał Miriam trądem. Zastanawiające jest to, że przecież rodzeństwo Mojżesza to byli ludzie bardzo mądrzy i bogobojni. To przecież Miriam stała po kolana w wodzie, pilnując koszyczka z małym Mojżeszem, a potem zadbała, by uratowała go egipska księżniczka. Była także prorokinią, znała się na muzyce i prowadziła śpiew. Aaron był najwyższym kapłanem. To on udał się na pustynię do Mojżesza, żeby go wesprzeć. To nie byli ludzie mu nieżyczliwi, wręcz przeciwnie. Dlaczego zatem w tym momencie zwrócili s