Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2010

Niech rzuci.

Porzucona i wzgardzona Ciałem płace za swój chleb Nienawidzę siebie samej i ich wszystkich Przyłapana, oszukana Wpadłam w sidła własnych win Z krzykiem wlekli mnie ulicą przez ten tłum Nareszcie się wydało. Nareszcie się okazało, kim on jest. A taki święty się wydawał... Tak się krył pod płaszczykiem pobożności. Te modlitwy, te pieśni, te uduchowione mowy. Wszystko to ściema, pokazówka nie wiadomo dla kogo. Ale mnie nie oszuka. Zawalił tym jednym faktem. Podpadł na całej linii. Wcale nie jest taki dobry. Uff, co za ulga. Miałam rację: nie ma ideałów. Wcale nie jest lepszy ode mnie. Ja przynajmniej jestem uczciwa, nie udaję pobożnej. Jak grzeszę, to grzeszę, a nie udowadniam wszystkim naokoło, jaka to jestem święta. Ciekawe, co on tam jeszcze wyrabiał... Może inni wiedzą więcej? Koniecznie muszę się dowiedzieć. Przecież trzeba innych ostrzec... Niech sam Mistrz zadecyduje, co z nią zrobić. Skoro taki święty człowiek, niech ją sądzi. Nasze prawo mówi - śmierć! Za ten wyrok - rzymski sąd

W mym sercu mieszka radość... :D

" Wielu pyta: A któż nam pokaże szczęście? O Panie, niech nam zajaśnieje oblicze twoje! Wlałeś w moje serce więcej radości niżbym jej miał z obfitości zboża i wina. " Ps.4,8 BWP Misja to jest coś takiego, że jak raz tego spróbujesz, to będziesz za tym tęsknił... Sierpień był dla mnie niesamowitym czasem, kiedy trwał obóz misyjny w Warszawie. Wyjścia do ludzi, znajdowanie tych, którzy chcą studiować Biblię, wspólne modlitwy, nabożeństwa, pieśni, kazania... Człowiek żył jakby w innym świecie, nie martwił się o pieniądze, pracę, jedzenie... Każda chwila była spędzona pod parasolem modlitwy, Bóg dawał szczególne więzi ze sobą i z ludźmi... Dzisiaj powróciły wspomnienia z sierpnia. Znowu ruszyliśmy grupą na Pragę, jechaliśmy razem tramwajem, dzieliliśmy bloki, szliśmy do klatek, pukaliśmy do drzwi, oni otwierali, odpowiadali na pytania... A potem opowiadaliśmy fantastyczne doświadczenia w drodze powrotnej:) dla mnie dzisiejszy dzień był ukoronowaniem wszystkich wyjść, jakie mi się

Chodzenie po bagnach wciąga.

Czy znacie to powiedzenie? Jest nad wyraz prawdziwe. Przypomniała mi się dzisiaj taka historia z dzieciństwa, która to obrazuje. Całe moje dzieciństwo, odkąd pamiętam, spędziłam na wsi. Nasi rodzice pozwalali nam bawić się na zewnątrz niemal bez ograniczeń, no może z wyjątkiem czasu na naukę i obowiązki. Któregoś dnia, a była to wczesna wiosna, udaliśmy się z rodzeństwem i kolegami w okolicę pól. Śniegi już zaczynały topnieć, ziemia zrobiła się bardzo grząska. Już nie pamiętam, kto wtedy wpadł na pomysł, żeby pójść przez te pola na przełaj. Jak wymyśliliśmy, tak zrobiliśmy. Ależ było wesoło, kiedy buty zapadały się w błocie;) myśleliśmy: ależ rodzice by mieli miny, jakby nas widzieli;) czuliśmy się niemal bohaterami. Nikt nie został na brzegu. Chyba tylko ja się wycofałam trochę. Ale przestało być wesoło, kiedy zapadające się buty nie dawały się wyciągnąć, kiedy woda moczyła ubrania i robiło się zimno. Zaczęliśmy się bać, że utoniemy w tym bagnie. To nie było prawdziwe

Z nich zaś największa jest miłość.

Najlepsza inwestycja w wnętrze, najtrwalszy dar duchowy, największa siła oddziaływania, najsilniejszy mechanizm hamujący przed złymi decyzjami, najpotężniejsza cecha Boga i najcenniejszy prezent dla ludzkości, który nie może być zatrzymany tylko dla siebie… „Nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.” I Kor.13,8 BT Im więcej się dowiaduję o miłości, tym mocniej uświadamiam sobie, jak bardzo mi jej brakuje. Czy i ty tak odczuwasz? Jeżeli tak, módl się wraz ze mną. Napisałam te słowa na podstawie Hymnu do miłości apostoła Pawła. Proszę o miłość, która… • Jest cierpliwa, zwłaszcza wtedy, gdy sprawy zdają się iść nie po mojej myśli; • J est łaskawa/dobrotliwa , nie stawia wygórowanych wymagań i nie rozlicza drugiego z każdego błędu; • Nie zazdrości drugiej osobie jej zdolności czy osiągnięć, a także innym, że mają lepsze relacje albo znaleźli ciekawszą osobę; • Nie szuka poklasku , nie robi dobrych rzeczy po to, aby i

Związki i relacje, czyli między teorią a praktyką

Początki relacji wyglądają zawsze tak samo… Poznajemy nową osobę. W pierwszym momencie wydaje się nam bardziej interesująca, niż pozostali. Dalsze próby nawiązania znajomości utwierdzają nas w przekonaniu, że to osoba wyjątkowa, o szczególnie wartościowych cechach, które wybitnie nam odpowiadają, a serce podpowiada żarliwie, że przy tej osobie bije najmocniej… Decydujemy się pogłębiać tę znajomość bliżej, pojawia się uczucie. I co dalej?... Dalej… Sami wiemy. Entuzjazmu starcza może na dwa miesiące. Potem przychodzi szarość życia, rutyna, odzywa się wrodzone lenistwo i dążenia do własnej wygody. I tak jakoś już mniej chęci jest, niż na początku, by podtrzymywać kontakt, a podjęło się jakieś zobowiązania. Człowiek przywołuje na myśl wszelkie swoje wpajane przez lata teorie o związku i relacjach, ale okazuje się, że mimo najszczerszych chęci teorie nie potrafią czynić cudów… Ta sytuacja odnosi się nie tylko do relacji międzyludzkich. Podobne reakcje możemy zaobserwować w naszych relacja