Przejdź do głównej zawartości

100. post :)

Temat, nad którym dyskutowaliśmy przez ostatni weekend, a który nurtował mnie już dosyć długo, to temat grzechu. Na spotkaniu piątkowym padło takie ciekawe pytanie: Dlaczego Bóg nie eliminuje w nas od razu grzechu i skłonności grzesznej natury? Było wiele różnych odpowiedzi, ale tą, która najbardziej mi utkwiła, była: grzech jest częścią nas tak bardzo, że gdyby całkowicie nas z niego ociosać, nie pozostałoby z nas ani kawałeczka. Ponadto wolni całkowicie od grzechu popadlibyśmy w pychę, że już nic na tej ziemi nie musimy robić. Jesteśmy przeżarci grzechem jak zardzewiały statek, rozbity i pozostawiony na mieliźnie. Bóg ratuje nas, holuje nas do portu, a tam zajmuje się odrdzewianiem i naprawą. I to jest tzw. proces uświęcenia.
Jeszcze jedną myślą, która była odpowiedzią na moje bardziej osobiste dylematy była: Bóg dopuszcza, abyśmy ponieśli konsekwencje naszych błędnych wyborów i doświadczyli czasem bolesnych upadków, ponieważ chce nas nauczyć zaufania do siebie, ale i tego, byśmy mogli zrozumieć innych, którzy upadają i nie potępiali ich.
A propos tego ostatniego przypomina się historia o faryzeuszu i celniku:

"I powiedział także do tych, którzy pokładali ufność w sobie samych, że są usprawiedliwieni, a innych lekceważyli, to podobieństwo: Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie,rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku. A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony."
Łuk.18,9-15


Faryzeusz swoją wypowiedzią przypomina pewną postać, która także uważała się za lepszą od innych, niemal równą Bogu (zob. Izaj. 14, 12-14). Zatem wynoszenie się nad innych ma znamiona postawy Lucyfera...

***
Innym tematem, połączonym jednak wspólną nicią z powyższym, jest wola ludzka a wola Boża. Jezus mówi w swoim Kazaniu na Górze o ludziach, którzy w swojej ambicji tak bardzo polegali na swoich dobrych czynach, że pominęli szukania w tym wszystkim woli Bożej:

"Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie."
Mat.7,21-23


Nawet wykonując tak wielkie dzieła, jeśli czynimy to z własnych egoistycznych pobudek, aby przeforsować naszą misję, aby pokazać, co wielkiego potrafimy zdziałać, możemy całkowicie się rozminąć z wolą Boga i być odrzuconym.
Jezus w Kazaniu na Górze mówi o bardzo radykalnych czynach, aby być zaliczonym do Królestwa Bożego: wyłupieniu oka i odcięciu ręki.

"Podleganie lub niepodleganie grzechowi zależy od naszej woli. Poświęcenie woli bywa porównane z wyłupieniem oka lub odcięciem ręki. Często wydaje się, że poddanie się woli Bożej oznacza okaleczenie i niedołęstwo. Chrystus mówi, że własne ja, własna ambicja ma być zraniona i okaleczona, abyśmy mogli uzyskać żywot wieczny. Co często uważa się za wielkie nieszczęście, jest tylko wstępem do największego szczęścia."

Ellen White Nauki z Góry Błogosławienia, s.61


Podobne rygorystyczne zalecenia znajdują się w listach apostoła Pawła:

"Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami. Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi, gotowi do karania wszelkiego nieposłuszeństwa, gdy posłuszeństwo wasze będzie całkowite."
II Kor. 10,3-6


Myślę, że poniższy cytat zrównoważy tę wypowiedź:

"Bóg nie chce zniszczenia naszej woli, gdyż tylko wolą możemy wykonać to, czego od nas oczekuje. Wolę należy poddać Jemu, aby mógł nam ją oddać z powrotem oczyszczoną i wzmocnioną oraz połączoną z Nim, co umożliwi wylanie przez nas strumieni Jego miłości i mocy. Chociaż przykre i bolesne może wydawać się upartemu sercu takie poddanie się, to jednak jest ono dla niego korzystne."
tamże, s.62


***

Poruszyłam zaledwie kilka myśli, natomiast rozważać temat można by w nieskończoność. Podsumowaniem tego rozważania niech będzie jeden tekst:

"Mając tę pewność, że Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, będzie je też pełnił aż do dnia Chrystusa Jezusa."
Fil.1,6


Jeśli Bóg w nas już zainwestował, to czy szlifuje nas grubym papierem ściernym, czy obrabia dłutem, czy wypala w ogniu czy ostukuje młotkiem, wypełnia w nas dobre dzieło, które po pewnym czasie wyjdzie na jaw. Na razie jesteśmy bezkształtni i surowi, ale On ma plan, jak nas ukształtować.
Nie bójmy się Mu oddać :)

Komentarze

Anonimowy pisze…
...gdyby nas ociosać nie zostałby ani kawałeczek...fenomenalne i prawdziwe do bólu...AA