Przejdź do głównej zawartości

O miłości i posłuszeństwie.

Dzisiaj kilka myśli o miłości Bożej, posłuszeństwie i sprawiedliwości z porannego studium. To jest dla mnie niesamowite, że czytam jakby niezależnie od siebie lekcje, potem rozdział z Biblii i z Życia Jezusa i w każdym trafiam na fragmenty, które wyjaśniają siebie nawzajem :)

Miłość - na czym polega?

"Każdy, kto wierzy, iż Jezus jest Chrystusem, z Boga się narodził, a każdy, kto miłuje tego, który go zrodził, miłuje też tego, który się z niego narodził. Po tym poznajemy, iż dzieci Boże miłujemy, jeżeli Boga miłujemy i przykazania jego spełniamy. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe."
I Jana 5,1-3


Posłuszeństwo - z czego wynika?

"Człowiek, który tylko z obowiązku zachowuje przykazanie Boże, bo tego się żąda od niego, nie dozna nigdy radości posłuszeństwa i nie jest posłuszny. Jeżeli żądania Boże traktujemy jako ciężar, bo sprzeczne są z naszymi skłonnościami, wiedzmy, że życie, jakie prowadzimy, nie jest życiem chrześcijanina. Prawdziwe posłuszeństwo jest skutkiem albo wyrazem działającej w sercu mocy wypływającej z miłości do przykazań Bożych i sprawiedliwości. Istotą sprawiedliwości jest wierność wobec Zbawiciela; ona zmusza nas do prawych uczynków, gdyż tak jest sprawiedliwie, a prawość podoba się Bogu."
Przypowieści Chrystusa, s.56

Kto tego dokona?

"I obrzeże Pan, Bóg twój, twoje serce i serce twego potomstwa, abyś miłował Pana, Boga twego, z całego serca twego i z całej duszy twojej, abyś żył."
V Mojż. 30,6


Czy można lepiej zainspirować pragnienie lojalności wobec Boga niż przez rozmyślanie o niepojętej ofierze Jezusa złożonej za nas na Golgocie? Przypominanie ludziom, że powinni przestrzegać przykazań, nie ma żadnej mocy. Moc natomiast tkwi we wskazywaniu im na Chrystusa i Jego pojednawczą śmierć poniesioną za nas. Moc jest także w oznajmianiu grzesznikom, że ich grzechy mogą być przebaczone przez Jezusa, dzięki czemu mogą oni być przed Bogiem doskonali, odziani szatą sprawiedliwości Chrystusa.
Miłość Boża, a nie strach przed piekłem i potępieniem, powinna motywować nas w życiu, a nic nie skłania nas tak bardzo do miłowania Boga, jak rozmyślanie o ofierze Jezusa oraz dobrodziejstwach i obietnicach danych nam dzięki niej.

Niech skruszeni grzesznicy utkwią swe oczy w "Baranku Bożym, który gładzi grzech świata" (Jan 1,29), a widząc Go, niech doznają przemiany. Obawy grzesznika zmienią się w radość, a zwątpienie - w nadzieję. Skamieniałe serce zmięknie i napełni się wdzięcznością, pozwalając duszy unieść się na falach miłości. Chrystus stanie się w niej źródłem nieprzemijającego życia. Widząc Jezusa, męża smutku, dotkniętego bólem, obciążonego, poniżanego i wyszydzanego, pracującego dla zbawienia zgubionych, wędrującego z miasta do miasta aż do końca swej misji, przypatrując się w ogrodzie Getsemane kroplom krwawego potu na Jego czole oraz Jego konaniu w mękach na krzyżu - nie możemy pozwolić, aby nasz egoizm wziął górę nad nami. Patrząc na Jezusa powinniśmy wstydzić się naszej oziębłości, duchowej martwoty i samolubstwa. Powinniśmy chętnie stać się wszystkim lub niczym, bo tylko tak możemy pełnić służbę serca dla naszego Mistrza. Mamy cieszyć się, że niesiemy krzyż za Chrystusem, że znosimy próby, pohańbienie i prześladowanie dla Jego sprawy.

Życie Jezusa, s.316


Chciałam to jakoś zgrabniej powiązać, ale nie mogłam się za bardzo skupić ;) pozostawiam to do waszych osobistych przemyśleń :)

Komentarze