"Bo smutek, który jest z Boga, dokonuje nawrócenia ku zbawieniu, którego się /potem/ nie żałuje, smutek zaś tego świata sprawia śmierć. To bowiem, że zasmuciliście się po Bożemu - jakąż wzbudziło w was gorliwość, obronę, oburzenie, bojaźń, tęsknotę, zapał i potrzebę wymierzenia kary!"
II Kor. 7, 10.11 BT
Czym jest prawdziwe, a czym fałszywe poczucie winy? O tym prawdziwym możecie przeczytać w powyższym wersecie. Wobec tego chciałabym słów kilka napisać o tym fałszywym i jak ono bywa wykorzystywane przez ludzi, żeby osiągnąć swój cel.
Kiedyś miałam nauczycielkę od fortepianu, która bardzo chciała, żebym osiągnęła wymaganą ilość punktów na egzaminie i grała bez żadnych pomyłek. Była bardzo zaangażowana w tym, żeby stać nade mną i zaznaczać miejsca, w których nie trafiłam w klawisz i się myliłam. Nie potrafiła jednak nauczyć mnie, jak grać tak, żeby ręka się nie męczyła i nie popełniała tych pomyłek. Potrafiła tylko krzyczeć albo robić nieskończenie wiele wyrzutów, dlaczego nie robię postępów. Wychodziłam z lekcji z płaczem, czując się jak ostatnia ofiara, chociaż poświęcałam na ćwiczenia każdą wolną godzinę między zajęciami na studiach. Jeżeli odrobinę się poprawiałam, to z zawziętości, żeby jej udowodnić, że nie jestem taka beznadziejna, za jaką mnie uważa. Ale frustracja narastała tak silnie, że byłam wielokrotnie o krok od decyzji, żeby rzucić to wszystko.
Kobieta pewnie by do tego doprowadziła, gdyby nie inna nauczycielka, która dokonała cudu z moją ręką i uwolniła we mnie ukryte zdolności do swobodnej i muzykalnej gry. Wtedy poczułam się wolna i uwierzyłam, że mogę zagrać wszystko. I zagrałam. Tamta nauczycielka była w szoku. Nie ukrywała tego, że była strasznie zazdrosna o drugą, bo ona osiągnęła ze mną to, czego jej nie udało się wyegzekwować. Ale mało mnie to już obchodziło. Byłam wolna od psychicznej manipulacji, przełamałam własne bariery i osiągnęłam cel.
To było właśnie granie na moim poczuciu winy, żebym zrobiła to, czego ona ode mnie wymagała. Ale skutki, jakie ta presja na mnie wywarła, były katastrofalne: zburzyły moje poczucie własnej wartości i osłabiły moją zdolność przeciwstawiania się przemocy.
Teraz wiem, że jeżeli ktoś próbuje coś ze mną wskórać, stosując poczucie winy, robiąc sceny i irytując się, a samemu nie dając od siebie nic, to nie wolno się temu poddawać. Człowiek musi być wolny, musi myśleć samodzielnie, jego główną motywacją powinien być własny rozwój, a nie zaspokojenie ambicji kogoś innego albo chęć udowodnienia własnej przewagi. Nie można pokornie poddawać się razom kogoś innego tylko dlatego, że ten ktoś nie potrafi inaczej się zachować.
Biblia mówi:
"Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]. Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan - ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go. Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj."
Rzym. 12, 19-21
Nie pozwól, aby zło cię zgnębiło. Przeciwstawiaj się przemocy. Jeśli ktoś cię przytłacza swoim niewłaściwym podejściem i twoje sugestie czy prośby nie przynoszą rezultatu - zostaw go. Chroń siebie. Jesteś potrzebny jeszcze wielu ludziom, nie marnuj swojej energii na osłanianie się przed ciosami.
Jesteś cenny, bo Jezus umarł za ciebie i jesteś źrenicą w Jego oku.
Pamiętaj o tym.
Komentarze
Bądź dobrej myśli i nie ustawaj w modlitwie za matką. To najlepsze, co możesz zrobić.