Dzisiaj obudziłam się z filozoficznym rozważaniem w myślach, które nie słabło nawet podczas czytania niemieckiego wydania "Drogi do Chrystusa" (a czytanie w obcym języku wymaga skupienia), a kiedy włączyłam komputer i posłuchałam na youtube piosenki od koleżanki, jeszcze się wzmogło. JESTEŚMY OSZUKIWANI. W mediach, książkach, piosenkach i filmach dostarcza się przed nasze oczy i uszy półprodukt zwany miłością - w rzeczywistości wyrób miłościopodobny o smaku i wyglądzie miłości, o właściwościach uzależniających, jednak nie pozostawiający niczego w zamian, zużywający jedynie energię i uczucia. Myślicie, że nabierają się na to tylko niedoświadczone nastolatki, które dopiero zaczynają swoje emocjonalne przygody? Nic bardziej mylnego. W każdym wieku i w każdym stanie cywilnym ludzie chłoną ten produkt - dla smaku, dla przygody, dla zabicia czasu, na poprawę humoru, dla odstresowania albo dla przeżycia adrenaliny. Powodów mnóstwo, podobnie jak amatorów miłosnej czekolady. Pon...

Biblijne inspiracje dla niestrudzonych wędrowców na życiowych szlakach poszukujących żywego Boga.